Breakout Days 11-15 WRZEŚNIA 2024

1. Na drugim Brzegu Tęczy (Pronit SXL 0531, wyd. 1969)

Strona A
Tytuł Czas trwania
1. „Poszłabym za tobą” (muz. T. Nalepa – sł. J. Grtań) 3:13
2. „Nie ukrywaj – wszystko wiem” (muz. T. Nalepa - sł. J. Grań)  2:52
3. „Na drugim brzegu tęczy” (muz. T. Nalepa – sł. J. Grań) 3:58
4. „Czy mnie jeszcze pamiętasz?” (muz. C. Niemen – sł. J. Grań) 5:20
5. „Wołanie przez Dunajec” (muz. T. Nalepa – sł. M. Gaszyński)  2:24
  17:47

Strona B

Tytuł Czas trwania
1. „Masz na to czas” (muz. T. Nalepa - sł. J. Grań)  3:42
2. „Gdybyś kochał, hej!” (muz. T. Nalepa - sł. J. Grań)  3:04  3:04
3. „Powiedzieliśmy już wszystko” (muz. T. Nalepa – B. Loebl) 3:50
4. „Gdzie chcesz iść” (muz. T. Nalepa – sł. B. Loebl) 5:23
5. „Po ten księżyc złoty” (muz. T. Nalepa – sł. B. Loebl, J. Grań) 0:45
  16:44

 

Skład zespołu:

  1. Tadeusz Nalepa – gitara, śpiew
  2. Mira Kubasińska – śpiew
  3. Michał Muzolf – gitara basowa
  4. Józef Hajdasz – perkusja
  5. Gościnnie:
    • Włodzimierz Nahorny – saksofon, flet
    • Alibabki – chórki 
  • Realizacja nagrań: Wojciech Piętowski, Halina Jastrzębska-Marciszewska
  • Projekt graficzny: M. Spychalska

Po powrocie z Holandii wczesną wiosną (marzec) 1969 r.) Breakout nagrał swój debiutancki album: Na drugim brzegu tęczy, który ukazał się jeszcze w tym samym roku. Mimo, że album uznany jest za przełomowy kompozycyjnie widać na nim jeszcze znaczne wpływy i piętno Blackoutu. Jednak takie kompozycje, zarazem największe przeboje z płyty, jak: Poszłabym za tobą, Na drugim brzegu tęczy, Gdybyś kochał hej!, a w szczególności Powiedzieliśmy już wszystko stanowiły bez wątpienia otwarcie nowej – rockowej epoki. Płyta pod względem stylistyki nie jest spójna. Oprócz wskazanych wyżej kompozycji decydujących o undergroundowym obliczu zespołu, część materiału jest mocno zabarwiona pierwiastkiem muzyki ludowej, który Walicki aplikował wcześniej Niebiesko-Czarnym. Spajającym elementem było bez wątpienia brzmienie zespołu, niezwykle nowoczesne jak na moment, w którym płyta powstawała. Barwa gitary elektrycznej Nalepy, nie miała swojego odpowiednika na polskiej scenie. Zastosowane efekty (deley, wah-wah) i „przestery” były wykorzystane z umiarem, budowały nastrój utworów, stanowiły ciekawy środek ekspresji, przede wszystkim jednak idealnie poszerzały tło harmoniczne, za które Nalepa odpowiadał w całości. Wynikało to ze świadomej rezygnacji z instrumentów klawiszowych. Pianista i organista Krzysztof Dłutowski pierwotnie zaangażowany przez Nalepę i grający na trasie w Holandii odszedł z zespołu bezpośrednio przed sesją nagraniową. Skład został uzupełniony o wybitnego muzyka jazzowego Włodzimierza Nahornego, grającego na saksofonach i flecie.

W utworze otwierającym płytę Poszłabym za tobą na pierwszym planie poza chwytliwą melodią, śpiewaną unisono przez Nalepę i Kubasińską” (co było zabiegiem często stosowanym w zespole Blackout) znalazł się potężny akompaniament, zarówno gitary, jak i sekcji rytmicznej. Utwór ewidentnie zdradza inspiracje twórczością Hendrixa, zarówno w obszarze rozwiązań harmonicznych, podobieństw riffów gitary i basu (Hey Joe) jak i synkopującej rytmiki (Purple Haze, Foxy Lady).

W kompozycji Nie ukrywaj czuć już powiew bluesowych fascynacji Nalepy (Ten Years After, Fleetwood Mac). Utwór balansuje na pograniczu piosenki i bluesa. Nalepa kompozytorsko bardzo sprawnie i interesująco zróżnicował charakter poszczególnych części utworu. Chorusy nawiązujące do transowego boogie grane są w trybie molowym i konwencji bluesowej, oddzielone są bridgem w którym pojawia się akord C-dur detonujący harmonię i podkreślający zarazem odmienność tej części utworu, która separuje poszczególne elementy struktury. Całość zamyka solo harmonijki oparte na bluesowej formie (Tonika, Subdominanta, Dominanta). Gitarowa partia solowa Nalepy, grana pomiędzy zwrotkami jest esencją umiejętności bluesowgo frazowania w stylu Petera Greena, bardzo oszczędnego i zarazem mocno emocjonalnego. Utwór przywodzi nieco podobieństwo do kompozycji Przyjmij słońce z moich rak Blackoutu.

Tytułowa kompozycja zbudowana jest na triadzie harmonicznej i tym samym bluesowym schemacie, jest sublimacją prostoty a zarazem klasyką muzycznej formy obowiązującej w konwencji rockowej. Dużą rolę w budowaniu klimatu utworu, który jest wyjątkowo eteryczny i zawiera elementy psychodelii, pełni saksofon Nahornego. W tym wypadku Nalepa z zespołem bez wątpienia byli pionierami awangardy, adoptując dokonania klasyków progresywnego rocka, m.in. King Crimson. Kolejnym awangardowym elementem jest mocno przesterowana gitara Nalepy przez efekt typu fuzz, która unisono z basem realizuje główny riff, będący powtarzaną figurą akompaniamentu. To bardzo częsty motyw aranżacyjny Nalepy, który zwiększał w ten sposób ekspresję i siłę oddziaływania utworu.

Wersja Czy mnie jeszcze pamiętasz zrealizowana jest w całkiem innej konwencji. U Niemena, będącego pod wpływem Otisa Reddinga na aranżacji utworu zaciążyła estetyka soulowa. W przypadku Breakoutów mamy do czynienia z prawdziwym undergroundowym „połamańcem”. Już intro wyłaniające się z improwizacji saksofonu, które przechodzi nagle w gmatwaninę akcentów rytmicznych, które są okazją do ekspresyjnej kaskady perkusyjnych przejść Józefa Hajdasza, zwiastuje prawdziwą dekonstrukcję oryginału. Utwór zawiera bardzo ciekawe odwołania do folkloru góralskiego, widoczne w łącznikach instrumentalno- wokalnych, gdzie wokaliza Kubasińskiej jest podparta partiami towarzyszącego jej zespołu Alibabki. Również monumentalnie brzmiące następstwa akordów w sekwencjach następujących pomiędzy poszczególnymi częściami utworu, oparte na kwintach przywołują także brzmienie góralskiej kapeli. Pierwsza zwrotka zaśpiewana jest na pograniczu deklamacji, a po jednym chorusie interpretacja Kubasinskiej nabiera zdecydowanie bardziej dynamicznego charakteru, co podkreśla radykalna zmiana rytmiki, mocno synkopowanej i o gęstej strukturze. Obowiązkowym elementem, będącym wyróżnikiem większości kompozycji na płycie jest kolejna rozbudowana solówka Nahornego, wzbogacona w momencie ekstatycznego uniesienia o wokalizę Kubasińskiej, tym razem w klimacie oriantalnym, którym towarzyszy intensywny akompaniament gitary przepuszczonej przez efekt wah-wah. Utwór kończy „góralska” coda, będąca połączenie akcentowanych fraz rytmicznych i wokalnych.

Wołanie przez Dunajec, poza ludycznym pierwiastkiem, wyróżnia się kontrastującymi elementami, które nadają utworowi wielowarstwowy wymiar. Jest z jednej strony prostą piosenką mocno zakorzenioną w folklorze góralskim. Tekst śpiewany przez Kubasińską, przy wykorzystaniu Alibabek dublujących linię wokalną, nabrał charakteru autentycznego wołania, odbijającego się od górskich grani i potęgowanego przez echo. Z drugiej zaś strony „odpowiedź” zrealizowana jest w formie utworu beatowego, której towarzyszy improwizacja Nalepy, wykorzystującego czyste brzmienie gitary elektrycznej. Momentami forma rytmiczna przeistacza się z „połamanej” struktury w walkingowy pochód. Jest to ciekawy utwór, choć niewątpliwie rozbija spoistość płyty.

Piosenką mocno zakorzenioną w big beatowej estetyce jest Masz na to czas. Jest w niej jednak sporo nowoczesnych elementów, przesuwających punkt ciężkości ku awangardowym pierwiastkom. Szczególnie wybija się partia gitary, dzięki nowoczesnemu brzmieniu, ewidentnie wzorowanym na partii Erica Claptona z utworu White room grupy Cream. Nalepa, kontrapunktuje melodię wokalu, gra ciekawe wstawki instrumentalne, nawet cytuje temat z Satisfaction The Rolling Stones, cały czas żonglując brzmieniem. Również gra perkusji, bardzo przypominająca rytmikę sekcji Deep Purple, daje słuchaczowi szansę na oderwanie się od big-beatowej konwencji utworu.

Kolejnym wielkim hitem na płycie, który nawet został zrealizowany w formie teledysku, jest utwór Gdybyś kochał, hej!. Jego wielkim atutem, który gwarantował status przeboju jest melodia śpiewana przez Nalepę i Kubasińską. Jej siła odziaływania, chwytliwość zostały idealnie podkreślone przez ciekawy rytm. Bardzo rozkołysany, z rozłożonymi akcentami i dograną partią na „cowball'u”, która podkreśla każdą ćwierćnutę. W piosence aż kipi od frapujących rytmicznych rozwiązań w których bryluje perkusista, pojawiają się półtonowe podejścia, elementy harmoniczne zaczerpniętych z bluesa, które nadają utworowi nowoczesny charakter.

 Powiedzieliśmy już wszystko to kolejna ambitna kompozycja Nalepy. Ma mocno awangardowy charakter i złożoną strukturę. Zawiera charakterystyczne partie chóralne zdominowane przez męskie głosów, zabieg często stosowany w późniejszym okresie przez innych wykonawców (Niemen, Skaldowie). Bardzo dramatyczna i emocjonalna interpretacja tekstu Loebla, przez Kubasińską jest jedną z najlepszych partii wokalnych w jej wykonaniu na płycie. Utwór zawiera elementy psychodeliczne, epatuje mrokiem i w pełni oddaje atmosferą dramatu rozgrywającego się w obumierającym związku uczuciowym. Wyróżniają się mistrzowska partia fletu Nahornego, doskonała linia basowa i perfekcyjna gra Hajdasza.

Przedostatni utwór na płycie, Gdzie chcesz iść, rozpoczyna ciekawe intro, w którym na pierwszym plan wysuwa się gitarzysta basowowy Michał Muzolf, grający efektowne pasaże. Kolejny tekst Loebla wymusza na Kubasińskiej wspięcie się na wyżyny poetyckiej interpretacji. Kompozycja zawiera kontrastowe zestawienie bardzo ulotnych motywów z partiami o zdecydowanej rytmice. Zespół doskonale operuje dynamiką, od piano po forte i cały czas trzyma słuchacza w napięciu. Nalepa gra ciekawą improwizację, znów zwracając się w stronę bluesa.mTekst do tego utworu i kompozycji wykonywanej pierwotnie w Blackoucie przez S. Guzka napisał Bogdan Loebla, pod pozostałymi utworami podpisał się F. Walicki, zakamuflowany pod pseudonimem Jacek Grań. Pastiszową i będącą humorystycznym rozliczeniem z okresem klezmerskim miniaturę  Po ten księżyc złoty w formie tanga, słowem opatrzyli wspólnie Loebl z Walickim.

Bardzo nowatorskim i stylistycznie uzasadnionym zabiegiem, który znacznie podniósł wartość artystyczną produkcji było zaangażowanie Włodzimierza Nahornego, wybitego muzyka jazzowego, który zastąpił Krzysztofa Dłutowskiego. Rezygnacja z instrumentu klawiszowego dała przestrzeń dla improwizacji Nahornego (saksofon, flet), ale również i partii gitary Nalepy, który posługując się wreszcie profesjonalnymi instrumentami i efektami gitarowymi zabrzmiał na płycie nowocześnie i stylowo. Wielką potęgą zespołu była sekcja rytmiczna, a przede wszystkim dynamiczne i przestrzenne granie na perkusji Józefa Hajdasza. Jego słynna biała perkusja marki „Ludwig” z podwójnym bębnem taktowym była obsługiwana z wielką ekspresją i finezją zarazem. Jego gra na omawianej płycie i kolejnych albumach (70a, Blues i Karate) stawia go w czołówce polskich perkusistów tamtych czasów. Wyjątkowo na płycie zabrzmiała również Mira Kubasińska, której głos był zdecydowanie dojrzalszy niż w okresie Blackoutu, frazowanie jeszcze pewniejsze, a ekspresja wykonawcza zawierała większy ładunek dramaturgii i liryzmu. Z pewnością wpływał na to długi okres intensywnego koncertowania i pracy muzycznej, która poprzedziła realizację płyty.

Opracowanie: Wojciech Kwieciński

Strona WWW używa plików cookie

Przejrzystość jest dla nas ważna! Poniżej wyjaśniamy, w jaki sposób i dlaczego wykorzystujemy Twoje dane osobowe. Pamiętaj, że masz pełną kontrolę nad ich konfiguracją - możesz dopasować ją do swoich potrzeb i preferencji.